Ogrodnicy Gai

Ludzi stworzyła Natura, by służyli jako jej Ogrodnicy. Film o tych, którzy przez wieki zachowali dla nas ten cel.

Humans have been created by Nature as her servants and protectors. Gardeners of Gaia revive this ancient purpose. 

O CZYM JEST TEN FILM?

O koncepcji Ogrodników Gai, w myśl której najważniejszym celem istnienia ludzkości jest pielęgnowanie życia na Ziemi we wszystkich jego przejawach.
Koncepcja ta nie jest związana z żadną konkretną religią czy doktryną. W naszym filmie opowiadamy o tych, którzy rozwijali ją w przeszłości: wschodniopruskiej rodzinie Dohnów, która łączyła chrześcijańskie tradycje z myślą oświeceniową; Trude Statnik, cichej Mazurce, opiekunce drzew; wreszcie o Marie Baszkrowitz, Warmiance i obywatelce świata, która przerzuciła kładkę między przeszłością a teraźniejszością.
Ogrodnicy Gai mają wspólne wartości: wytrwała praca, skromność, poszukiwanie wiedzy obiektywnej, uważna obserwacja, służba innym. Do tej listy osoby wymienione w poprzednim akapicie dodałyby milczenie. Bycie ogrodnikiem Planety, naszej matki, jest samo w sobie wystarczającą nagrodą.
Koncepcja Ogrodników Gai, jak sugerujemy w filmie, ma swoje prehistoryczne korzenie także na ziemiach polskich. Nie chodzi jednak o wiarę ani nawet o światopogląd, tylko o nasze konkretne działania. Fajnymi idejkami internet jest wybrukowany. Słowa mają wartość tylko wówczas, kiedy znajdują odbicie w naszym postępowaniu.
Zdjęcia kręcono w obrębie Zielonego Pierścienia Warszawy, na Warmii, w dawnym Oberlandzie, na Podlasiu i w polskich Karpatach.


***
 

Przekazujemy Państwu filmik, który rodził się w bólach przez ponad rok pomiędzy perfekcjonizmem i artystyczną równowagą Krysi, moją skłonnością do dygresji i dysonansów, a dynamizmem i sceptycyzmem Joasi. Filmik pokazaliśmy jak dotąd tylko raz w zimny i deszczowy wrześniowy wieczór na habdzińskim podwórcu kafejki Marcina Myszkowskiego i – dzięki jego uprzejmemu wsparciu – także „na żywo” w eterze. Później zaczęła się dłubanina przy szczegółach i problemy z kompatybilnością rozmaitych apek i zdrapek. Ostatecznie zimna wojna Apple’a z Microsoftem i krysiowa obsesja szczegółu zdecydowały, że pokazujemy go Państwu dopiero dziś. W międzyczasie w dzień po premierze zdarzyło się to, co się w końcu zdarzyć musiało i co przesądza o moim (narratora) stosunku do tego filmu. Obraz ma dwa tematy. Jednym jest koncepcja Ogrodników Gai, czyli człowieka jako sługi i opiekuna Biosfery. Jest to zachęta do takiej zmiany postaw, oczekiwań i zachowań, która być może pozwoli nam ludziom uratować część naszego jedynego domu, małego i kruchego organizmu krążącego na peryferiach kosmosu – planety Ziemia. Drugim tematem jest historia dwóch zupełnie nieznanych postaci, które przedstawiono jako pionierki Ogrodnictwa Gai: Trude Statnik i Marie Baszkrowitz. Obie te bohaterki łączy Warmia, las i odmienność. Film, nagrywany w krótkich przerwach roku wypełnionego dla naszej trójki intensywną pracą zawodową, był od początku do końca improwizacją. Z perspektywy czasu, popełniliśmy parę istotnych błędów. Jednym z nich było pominięcie, w poszukiwaniu (do bólu wyeksploatowanego w sieci, jak się później okazało) pseudomegalitycznego cmentarzyka rodziny Dohnów w lesie dworskim w Markowie, innych ważniejszych miejsc i wątków, które pozostają zatem do przedstawienia w zupełnie innej opowieści. Wątki te wiążą się z postacią Adelheid Ponińskiej z domu zu Dohna-Schlodien, Ślązaczki, pionierki ładu przestrzennego i idei miejskich Zielonych Pierścieni, a także z początkami reformy leśnictwa na terenach obecnej Polski – reformy, która rozpoczęła się półtora wieku temu i nie została zrealizowana do dziś. Być może, kiedy upadną polityczno-biznesowe koterie rozmaitych Wosiów i Siarek, reforma ta wkrótce dostanie swoją drugą szansę, choć wojna na Ukrainie znów przechyla wahadło w kierunku spalania matki Biosfery żywcem w naszych piecach i kominkach (tam kończy niemal połowa europejskich lasów). Tak się złożyło, nie po raz pierwszy, że moje opowieści kogoś zainspirowały – w tym wypadku Krysię do stworzenia w każdym calu spójnego koncepcyjnie i artystycznie utworu, wypełnionego moją wielosłowną autokreacją. Jak śpiewa Ian, „different colours, different shades / over each mistakes were made” – biorę na siebie pełną winę i przepraszam Pierwszą Czytelniczkę, że tak postępowałem z Jej światem. Nigdy więcej. To powiedziawszy, jeśli film kogoś z Was zainspiruje i być może przekona, by stanąć z boku, oddać pierwszeństwo Matce Ziemi i służyć jej z wdzięcznością za to, że mimo wszystko w ogóle jeszcze chce z nami rozmawiać – to być może usprawiedliwi jego zaistnienie. Dziękuję Krysi i Joasi za ogromne zaangażowanie, piękne chwile spędzone razem i za ubranie moich opowieści w kostium piękniejszy od nich samych. Tomek (Led) Zymer FILM UDOSTĘPNIANY NA YOUTUBE NA LICENCJI CREATIVE COMMONS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz